Przyjechali do Polski z najtrudniejszego ukraińskiego terenu. Bez rodziców, sąsiadów i znajomych, ale z pasją do siatkówki. Proszowice stały się drugim domem dla ok. 50 dzieci z Ukrainy, które trenują i grają w tutejszej Pogoni m.in. dzięki programowi Siatkówka Łączy Narody.
 
Do małopolskiego miasteczka przyjechało ok. 100 osób z Bachmutu i Charkowa, czyli regionu, który chyba najbardziej odczuł rosyjską napaść na Ukrainę. Wśród tych, którzy trafili do Proszowic, są też adepci siatkówki, którzy w swoim kraju trenowali np. w szkołach mistrzostwa sportowego.

Zostawili domy, a wielu z nich nie ma już dokąd wracać. W Proszowicach są bez rodziców, a formalną opiekę sprawuje nad nimi trójka trenerów, którzy podobnie jak oni szukają nadziei na lepsze jutro. Wszyscy mieszkają w hotelu przy Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Co ciekawe, obiekt miał być przeznaczony na obozy i podobozy dla młodych sportowców, ale z potrzeby chwili błyskawicznie zamienił się w dom dla blisko 100 osób.

Młodzi sportowcy z Ukrainy naukę w szkole łączą z trenowaniem siatkówki. Są w różnym wieku. Około 50 z nich zostało objętych programem „Siatkówka Łączy Narody”. Dzięki środkom finansowym z resortu sportu mogą oddawać się pasji i żyć w miarę normalnych warunkach. Gospodarze z Proszowic dbają nie tylko o sprawy sportowe, ale też wszystkie inne – poczynając od wypełniania dokumentów, tłumaczeń, pomoc przy umawianiu wizyt lekarskich, kończąc np. na serwowaniu posiłków. Jest skromnie, ale pomoc płynie z programu „Siatkówka Łączy Narody”, gminy czy kilku organizacji pozarządowych. Jedna z fundacji przywiozła do hotelu dodatkowe materace i łóżka, by wszyscy mogli się pomieścić.

Proszowianie pomagają też niektórym znaleźć pracę, albo chociaż zaczepić się na staż z urzędu pracy. Nieliczni mają to szczęście, że mogą go odbywać w tym samym obiekcie, w którym mieszkają. Np. na recepcji czy przy obsłudze siłowni.

Kluczowym elementem jest siatkówka, bo większość aktywności Ukraińców ściśle łączy się z działalnością Pogoni Proszowice.

- Mamy dziewięć grup, którymi opiekuje się siedmiu trenerów. Jest u nas mnóstwo dzieci z Ukrainy. Są dziewczyny, chłopcy, ale też grupa rekreacyjnych seniorów. Dzieci trenują dwa lub trzy razy w tygodniu. Trenują dużo więcej niż przewiduje program, bo niektórzy nawet codziennie. Treningi trwają 1,5-2 godziny, w zależności od grupy wiekowej – mówi nam Eliza Koperczak, która w Proszowicach zajmuje się nie tylko koordynowaniem samego programu „Siatkówka Łączy Narody”, ale też pomaga w organizacji pobytu Ukraińców.

- W programie mamy pod opieką łącznie ok. 150 osób, Polaków i Ukraińców. W grupach młodszych jest ponad 20 osób, a w starszych nieco mniej, ale starsi trenują bardziej systematycznie. Szczególnie Ukraińcy, którzy zawsze są na zajęciach – zachwala Koperczak.

Jak mówi, ich poziom sportowy jest przyzwoity, bo większość dzieci miała już styczność z siatkówką. Część z nich jest też przyzwyczajona do rozłąki z rodzicami, bo już w Bachmucie i Charkowie mieszkała w bursach czy internatach przy szkołach mistrzostwa sportowego. Adeptami siatkówki na miejscu opiekują się dwie trenerki i trener.

- Pomagają nam też w treningach. To tacy ludzie, którzy po prostu kochają siatkówkę. Nie dostają za treningi kokosów, ale pewnie nawet bez tego by to robili – uśmiecha się Koperczak.

Zarówno dorośli jak i dzieci mogą uczestniczyć w bezpłatnych zajęciach z polskiego. Wielu jest takich, którzy chcą się nauczyć języka, bo nie wiadomo, co przyniesie jutro. Być może trzeba będzie w Polsce zostać dłużej.

Tym bardziej, że wielu z nich, jak mówi Koperczak, „nie ma do czego wracać”. - Najczęściej nigdzie się nie wybierają, bo połowa z nich nie ma dokąd. Niektórzy nie mają już swoich domów - mówi nam Koperczak. I dodaje: - Podziwiam ich, że się nie poddają.