- Krakowowi brakowało klubowej siatkówki na takim poziomie. Wiążemy duże nadzieje z występami drużyny ze Lwowa w Nowej Hucie - przyznaje Mirosław Janawa, prezes siatkarskiego Hutnika.

 

Od rozpoczętego w październiku sezonu PlusLiga ma gości z Ukrainy. Gra w niej Barkom-Każany. Drużyna ze Lwowa trenuje i rozgrywa mecze w Krakowie, w hali Suche Stawy przy ul. Ptaszyckiego.

W tym mieście siatkówki na najwyższym klubowym poziomie nie było od lat. Mecze reprezentacji Polski odbywają się tu regularnie, ale lokalnym drużynom do wielkich sukcesów dużo dziś brakuje. Hutnik na przełomie lat 80. i 90 XX w. bił się o mistrzostwo Polski, ale nie wszyscy kibice już nawet pamiętają tamte czasy.

Dziś kibice Hutnika żyją marzeniami o powrocie do elity. Na razie ich drużyna występuje w drugiej lidze. Ponad pół dekady temu była w pierwszej, ale musiała wycofać się ze względów finansowych. Dziś klub znów ma chęć i ambicję na więcej, ale też kilka problemów do rozwiązania.

Hutnik największe sukcesy święcił właśnie w hali przy ul. Ptaszyckiego. Dziś wynajmuje jednak inne miejsce do gry.

W klubie można jednak usłyszeć, że wizyta Barkomu może dla krakowskiej siatkówki zrobić dużo dobrego. Działacze Hutnika są w kontakcie z trenerami ukraińskiego zespołu i liczą na zaciskanie współpracy, wymianie doświadczeń. Dla nich to szansa.

- Jest jakaś wiara w halę przy ul. Ptaszyckiego. Ża jak tam wrócimy, to i siatkówka na najwyższym poziomie wróci. Na razie mam nadzieję, że występy Barkomu-Każany pokażą, że w mieście jest zainteresowanie nie tylko na międzynarodowym, ale też klubowym poziomie. W Nowej Hucie zawsze było duże zainteresowanie męską siatkówką, która ma tu bogate tradycje. Dlatego z występami Barkomu w Krakowie wiążemy duże nadzieje - mówi prezes Janawa.

Nie ukrywa, że do tego będzie potrzebne znalezienie finansowania: - Nie gramy dziś na wysokim poziomie rozgrywkowym, ale na nasze mecze ciągle przychodzą kibice, którzy pamiętają wielkiego Hutnika. Często dzwonią z pytaniami, kiedy wrócimy do elity.

Janawa przekonuje, że jest w kontakcie ze znanymi siatkarzami, którzy mają korzenie w Krakowie: Tomaszem Fornalem, Marcinem Komendą, Kamilem Maruszczykiem.

- Bez odpowiednich środków niestety nie będziemy mieli szans, by funkcjonować na odpowiednim poziomie. Zawodników związanych z Małopolską jest natomiast tyle, że ze zbudowaniem silnej drużyny nawet na PlusLigę nie powinno być problemów. Do Krakowa zawodników zawsze uda się ściągnąć, zwłaszcza młodych, którzy chcą tu trenować i studiować. Są też wychowankowie, którzy chętnie wrócą - uważa prezes siatkarskiego Hutnika.

Tymczasem Hutnik bierze udział w wielopłaszczyznowym programie "Siatkówka łączy narody", którego jednym z głównych celów jest pomoc w integracji Ukraińców z Polakami. Przyczynkiem do powstania programu były oczywiście występy Barkomu w Krakowie. Projekt współfinansowany jest zr środków Ministerstwa Sportu i Turystyki, a organizatorem Fundacja Polska Siatkówka. 

W ramach programu w różnych małopolskich klubach odbywają się bezpłatne zajęcia m.in. dla polskich i ukraińskich dzieci (oraz ich rodzin).

- Pewnym problemem jest brak własnej hali. Trenujemy w szkołach, m.in. na osiedlu Słonecznym. Na treningach mamy kilka osób z Ukrainy, którzy szybko zaprzyjaźnili się z naszym zawodnikami. Jeden z nich, 18-latek, gra nawet w drugoligowym zespole. Widać, że współpracują, często wychodzą gdzieś razem po treningach. Dla niektórych Polska była jedynie miejscem czasowego pobytu. Ale ci, którzy zostali, zaangażowali się w życie klubu - kiwa głową Janawa.