Ministerstwo, związki sportowe, kluby i sami zawodnicy – w pomoc Ukrainie od początku wojny zaangażowane jest całe środowisko polskiego sportu. Przykładem może być program „Siatkówka Łączy Narody”, ale nie tylko.
Pomoc Ukrainie można podzielić na systemową i spontaniczną. Pierwsza to choćby program „Siatkówka Łączy Narody”, który funkcjonuje dzięki wsparciu z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Realizuje go Fundacja Polska Siatkówka, a jej głównym celem jest pomoc ukraińskim dzieciom w odnalezieniu się w Polsce. W ramach programu w kilku małopolskich miastach odbywają się m.in. bezpłatne zajęcia siatkarskie dla polskich i ukraińskich dzieciaków. Prowadzą je nie tylko trenerzy miejscowych drużyn, ale też siatkarze Barkomu. Do tego organizowane są małe turnieje dla dzieci, a także zajęcia ze specjalistami, dietetykami, fizjoterapeutami.
Co więcej, niedawno ministrowie sportu Polski i Ukrainy podpisali porozumienie o współpracy w latach 2023-2024. Dzięki temu Polska ma np. pomagać ukraińskim sportowcom w przygotowaniach do imprez międzynarodowych (będą mogli u nas trenować i uczestniczyć w zawodach). Obie strony mają też naciskać na międzynarodowe gremia, by nie dopuszczać Rosji do udziału w różnego rodzaju imprezach. Porozumienie zakłada też m.in. współpracę w zakresie odbudowy ukraińskiej infrastruktury sportowej po zakończeniu wojny.
Systemowe, regularne wsparcie to jedno, ale mogłoby być trudne do zaakceptowania przez społeczeństwo, gdyby nie sygnały płynące wprost od gwiazd sportu. Tuż po agresji Rosji na Ukrainę świat sportu wykazał się wielką solidarnością z zaatakowanym krajem. Przykład dali polscy sportowcy. I jak tylko mogą, wspierają nie tylko ukraińskich zawodników, ale cały naród.
A Polska w akcjach pomocowych wiedzie prym. Już na początku agresji, kiedy nad Wisłą pojawiły się tysiące Ukraińców, wśród nich było wielu sportowców: hokeistów, siatkarzy, lekkoatletów czy piłkarzy. Polskie związki sportowe i same kluby ruszyły na ratunek. Np. od pierwszego dnia wojny w Sanoku przebywała 40-osobowa grupa młodych, ukraińskich hokeistów. Do Poznania i Gdańska trafili ukraińscy szermierze. Młodzi bokserzy również znaleźli się pod opieką polskich klubów – początkowo głównie w Kielcach i Kętrzynie. Nad Wisłą schronili się choćby kajakarze, tenisiści, zawodnicy sportów zimowych i piłkarze.
Od pierwszych dni wojny w pomoc mocno zaangażowany był Polski Związek Piłki Siatkowej i osobiście dyrektor operacyjny związku Janusz Uznański. To on spędzał na granicy długie godziny i koordynował proces. Dzięki temu potężna grupa młodych siatkarzy znalazła schronienie w Polsce. Najpierw w podrzeszowskiej Kielnarowej, ale też w Proszowicach, Wieliczce, Żorach, a potem w całym kraju.
Środowisko siatkarskie w ogóle było szczególnie wrażliwe na to, co wydarzyło się w Ukrainie. Dość powiedzieć, że w PlusLidze gra dziś mistrz Ukrainy Barkom Każany Lwów, a sam związek stworzył wysoko oceniany program „Siatkówka Łączy Narody”. Barkom rozgrywa mecze w Krakowie, a jego obecność jest też okazją do wyrażenia wsparcia przez kolejne polskie kluby, które z nim rywalizują. Widok ukraińskich flag w hali przy Suchych Stawach staje się powoli codziennością.
Co ważne, w pomoc nie angażują się jedynie związki, ale też sportowcy z pierwszych stron gazet. Można mnożyć przykłady ze świata, zaczynając choćby od byłych bokserów braci Kliczko, na mistrzu świata Formuły 1 Nico Rosbergu kończąc. Spróbujmy jednak przyjrzeć się, jak polscy sportowcy zaangażowali się w pomoc Ukrainie.
Np. Artur Szalpuk, który przed wojną występował w Epicentr-Podolany Horodok, wrócił do Polski i bardzo aktywnie udzielał się na granicy. Woził dary, zaopatrzenie, ale również przewoził przez granicę Ukraińców, którzy chcieli zaciągnąć się do wojska. W drodze powrotnej natomiast transportował ukraińskie rodziny w bezpieczne miejsce. Na granicy pomagał też choćby Ryszard Bosek, a także wielu innych siatkarzy i ludzi ze środowiska.
W pomoc włączyli się też piłkarze, włącznie z Robertem Lewandowskim. Kapitan naszej kadry zagrał z ukraińską opaską w spotkaniu barażowym Polska-Szwecja. W Ukrainie bardzo doceniono ten gest i we wrześniu Lewandowski spotkał się z innym legendarnym graczem – Andrijem Szewczenką, który przekazał mu ukraińską opaskę na stałe. Kapitan reprezentacji Polski obiecał, że weźmie ją ze sobą do Katar na mistrzostwa świata.
W pomoc włączył się też Kamil Glik, który sfinansował zakup specjalnej karetki pogotowia. Od marca pomaga ona transportować ciężko chore dzieci z Ukrainy do Polski. Piotr Zieliński wraz z rodzicami wyremontowali świetlicę, która przyjęła uchodźców. Finansowego wsparcia udzielili też choćby Arkadiusz Milik, Lewandowski czy Kamil Grosicki.
Kolejne nazwiska? Była mistrzyni olimpijska Justyna Kowalczyk, kolarz Michał Kwiatkowski, koszykarz Marcin Gortat, skoczek narciarski Kamil Stoch, i wielu, wielu innych.
Prawdziwą ambasadorką ukraińskiej sprawy jest natomiast Iga Świątek. Najlepsza tenisistka na świecie, mimo że upłynęło już ponad dziewięć miesięcy od pierwszego ataku na Ukrainę, nie zapomina i pozostaje konsekwentna. Po każdym wygranym turnieju (a jest ich sporo) przypomina, że to właśnie Ukraina jest ofiarą napaści i potrzebuje pomocy.
W lipcu tenisistka zorganizowała w krakowskiej Tauron Arenie specjalny pokazowy mecz, na który zaprosiła inną gwiazdę Agnieszkę Radwańską, a także ukraińskich tenisistów: Elinę Switolinę, Serhija Stachowskiego i Martyna Pawelskiego. Dochód ze sprzedaży biletów w całości trafił do potrzebujących dzieci i nastolatków z Ukrainy.